Autor: |
Piotr Poznański |
E-mail: |
Piotr.Poznanski@storczyki.org.pl |
Data: |
poniedziałek, 24 marca 2003 08:57:12 |
Witam,
Jako współorganizator pozwolę sobie na kilka uwag...
Na początek chciałbym oddać sprawiedliwość Ogrodowi Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego oraz Ogrodowi Botanicznemu w Łodzi, których zarówno interesujące jak i piękne rośliny stanowiły znaczącą część zawartości 'szklarenki' -- na równi z roślinami z Wrocławia. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Łódź dostarczyła swoje rośliny osobiście, uczestnicząc w ich aranżacji, podczas gdy po rośliny z Wrocławia musieli pojechać pracownicy ogrodu warszawskiego... A na szklarence wisiały conajmniej 3 kartki -- po jednej dla każdego z ogrodów...
Co do zarzutów odnośnie komercyjnego charakteru imprezy mogę jedynie zapytać, czy zauważyliście, że wchodziliście na wystawę za darmo? A no właśnie... Wprowadzenie 'komercji' na wystawę w takim a nie innym stopniu było związane z możliwością wpuszczania gości bez żadnych opłat. Pewnie, że łatwo powiedzieć, że Agora, czy któryś z komercyjnych wystawców mógł dać więcej pieniędzy. Zawsze łatwo rozporządzać cudzymi pieniędzmi Ale proszę pamiętać, że to i tak ogromny sukces, że do wystawy doszło w tym miejscu. Jakby nie patrzeć, roślinki to jednak margines zainteresowań takiego koncernu... Jestem głęboko przekonany, że każda z tych wielkich firm uczestniczących w imprezie doskonale dałaby sobie radę bez tej imprezy. Tutaj więc ogromne podziękowania dla redakcji Kwietnika i Bukietów za zaangażowanie i ogrom pracy włożonej w organizację wystawy -- w tym za nakłonienie swojego wydawcy -- Agory oraz dużych firm, na organizację i udział w wystawie.
Komercja -- ciąg dalszy. Kiermasze? Dobór roślin na kiermaszach? Ceny roślin? Pewnie, że wszystko mogłoby wyglądać jakoś inaczej, ale rzeczywistość jest taka, jaka jest. Sprzedaży odporniejszych na błędy uprawowe, dekoracyjnych choć anonimowych hybryd żadną miarą błędem nazwać nie można. Właśnie dla tego, że są łatwiejsze, że są tańsze. To naturalny początek w naszym hobby. Z całą pewnością szkoda, że nie wszyscy sprzedawcy wiedzieli co sprzedają i nie bardzo umieli doradzić kupującym jak z daną rośliną postępować. Ale w dalszym ciągu uważam to za duży sukces, że te wielkie firmy udało się zainteresować sprzedażą storczyków, które mimo wszystko, przy tak niewielkim rynku stanowić muszą dość marginalną część ich obrotów. Udało się przełamać obawy dużych sprzedawców co do zakupu drogich roślin, które mogłyby się nie sprzedać. A ceny? Są jakie są. Proszę pamiętać, że w związku z koniecznością wcelowania w konkretny termin imprezy nawet hurtownicy nie zaopatrywali się na giełdzie z 'zegara', bo nie mogliby być pewni, czy coś wogóle na wystawie pokażą. Może więc stąd nieco wyższe ceny. A ceny 'botaników'? Zależą od hodowli z jakiej pochodzą, od wieku roślin, od gatunku (niekoniecznie w tej kolejności). Bywają wysokie. Ja też obok wielu muszę przejść obchdząc się smakiem. Cóż. Nie mam do nikogo pretensji o to, ile one kosztują ani, tym bardziej, o to ile zarabiam.
Co do miejsca udostępnionego na wystawę: cudzym miejscem równie łatwo rozporządzać jak cudzymi pieniędzmi . Schodząc na ziemię trzeba zaś skonfrontować się z rzeczywistością. Po pierwsze, ze względu na otwartą architekturę wnętrz budynku Agory udostępnienie choćby dodatkowego metra wymagałoby obstawienia wystawy dodatkową dziesiątką, dwudziestką... ochroniarzy (gdyby ktoś miał wątpliwości, to spieszę je rozwiać -- ochroniarze na wystawie nie pracowali społecznie). W przeciwnym wypadku zwiedzający rozeszliby się po całym budynku -- z ostatnią kondygnacją włącznie. I niestety, to nie są tylko pesymistyczne obawy, lecz doświadczenia z imprez, które wcześniej miały w tym budynku miejsce. Cóż. Faktycznie, miejsca było w pewnych momentach mało. Jest to fakt. Jeśli jednak ktoś pamięta wystawę ubiegłoroczną, to proszę sobie wyobrazić tamtą przestrzeń z ponad trzykrotnie większą liczbą zwiedzających. Mimo wszystko mogło więc być gorzej Jeśli dojdzie do Orchidaliów 2004, to z całą pewnością będziemy robić wszystko, żeby uzyskać większą przestrzeń.
Co do trudności w uzyskaniu informacji o storczykach: och, tak, proponuje rozstrzelać wszystkich członków wystawy za to, że jest ich tylko tylu i że nie wszyscy dali radę być na wystawie od 10 rano w piątek do poźnej nocy w niedzielę. Szanowni Państwo -- to był akurat najmniej komercyjny zakątek wystawy. Wszyscy Ci ludzie z ogromnym poświęceniem pracowali społecznie po to, żeby wystawa wyglądała jak najlepiej i po to, by móc rozmawiać z odwiedzającymi przez cały czast trwania imprezy. Ogromne podziękowania dla nich wszystkich! Dodam jeszcze, że warszawskie towarzystwo nie przestało istnieć z końcem wystawy, podobnie jak kilka innych jeszcze systematycznie spotykających się grup w kraju. Istnieje dalej Internet i księgarnie. Jeśli ktoś będzie chciał poszerzyć swoją więdzę o storczykach, to ma taką możliwość. Dwudniowa impreza nigdy tego nie zastąpi. Choćby nie wiem jak dobrze była przygotowana.
Konkludując: z całą pewnością mogło być lepiej, ale jak na nasze możliwości i realia, było tak dobrze, jak to tylko możliwe. Szacujemy, że na wystawę przyszło tym razem około 10 tysięcy osób. Wielka część z nich po raz pierwszy miała okazję zapoznać się z różnorodnością storczyków, znając wcześniej conajwyżej 3 'rodzaje storczyka', jakie spotyka się w kwiaciarniach jako kwiat cięty.
Pozdrawiam serdecznie i mimo wszystko zapraszam na kolejną edycję Orchidaliów, jeśli tylko do niej dojdzie 
Piotr Poznański
|
|
|