Autor: |
Jurek Błaszczyk |
E-mail: |
jurekbe@poczta.fm |
Data: |
czwartek, 12 kwietnia 2007 21:13:34 |
Witam,
Sandrę przepraszam za OT w tym wątku, akurat tak wyszło
Pani Lidio, jest kynolog, może być i kypripedium, co mi tam, ale niech się Prezes od gruntowych wypowiada i ewentualnie "przyklepie", ja się na gruntowych nie znam
Argument Clintona, który pozwolę sobie powtórzyć: "I suppose it should be pronounced ‘koi-lo-GUY-nee’" Pani nie przekonał.
Kapturzyk odpada, bo niby skąd takie dziwo i co ma wspólnego z rodzajem???
Celogyne - łacina z błędem, nie? A proszę zwrócić uwagę, że tak to się u nas mówi, ci anglojęzyczni niekiedy przemawiali po polsku "silogyne" lub "silodżyne"
A taki argument jeszcze za kelogyne z korespondencji na ten temat: "Nazwy rodzajów i gatunków są po łacinie, ale jak czytać te pochodzące z innego języka? Chyba tak, jak w tym języku. Tutaj opieram się o zasadę, że nazwy botaniczne pochodzące od nazwisk czytamy tak, jak te nazwiska, np. Marchantia(marszantia)."
"Kelogyne" zamierzam używać i bronić jak... Częstochowy Ale jak ktoś się odezwie "celogyne" "celogine" "silodżyne" - o co chodzi zrozumiem. "Kapturzyka" nie pojmę
Pzdr Jurek
|
|
|