Strona główna serwisu Strona główna forum

  Grupa:  Prezentacje

 Temat:  Coelogyne cristata
  Strona:    Poprzednia    1  2  3  [4] 5  6    Następna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Marek Michalski
E-mail: marek_michalski@vp.pl
Data: czwartek, 19 stycznia 2006 11:23:04
To jeszcze raz ja - przyznam, ze obserwowalem swoja roslinke przez pol roku z pewnym zdziwieniem - typ wzrostu jest inny, niz u reszty znanych mi gatunkow. U nasady starej pseudobulwy pojawia sie "cygaro", ktore dosc szybko rosnie. W koncu osiaga dlugosc kilkunastu cm i rozwija sie na dwa liscie. U nasady tych lisci tworzy sie nowa pseudobulwa osiagajaca srednice 4-5 cm. Niekiedy miedzy bulwami tworza sie pelzajace lodygi - "rozlogi" dlugosci kilku cm. Ped kwiatowy wyglada poczatkowo jak "cygaro", ale po osiagnieciu dlugosci 6-7 cm przestaje sie wydluzac, a zaczyna grubiec. Po dwoch tygodnaich robi sie lekko przejrzysty i widac wewnatrz paki kwiatowe. Potem w ciagu + / - tygodnia ped kwiatowy szybko rosnie, rosna rowniez paczki. Pierwszy kwiat po miesiacu - poltora od pojawienia sie "cygara".

Mam nadzieje, ze to sie komus przyda...

Pozdrawiam,

Marek

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: czwartek, 19 stycznia 2006 12:08:58
Witam ,

dziękuję za zdjęcie. Bardzo ładne, ciepłe w swoim kolorycie i ono "gada" do mnie. Coś w tym stylu, dlaczego mnie oddałaś, przecież ja byłam mniejsza od tej Stanhopea tigrina którą kupiłaś w moje miejsce . Ale po tym co zobaczyłam, następny zakup to C. cristata .
Ja największe problemy miałam z Ludisia discolor. Zawsze gdzieś zalałam. Od jakiegoś czasu stoi w ciemnym kącie a ja przestałam się przejmować. Ludisia regularnie kwitnie.

Gratuluję kwitnienia i tak trzymać.

Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Piotr Bałdyga
E-mail: baltyk@kowalska-stiasny.com.pl
Data: czwartek, 25 maja 2006 11:39:39
Witam,
odświeżam wątek, bo właśnie wczoraj przesadziłem swoje Coelogyne... Kupiona roślina była trochę zaniedbana, ma pomarszczone pseudobulwy, ale ładne liście. Po delikatnym podlaniu jakiś czas temu sytuacja nie poprawiła się i stąd decyzja o sprawdzeniu stanu korzeni. Okazało się, że nie ma ich za wiele, a te, które są, są w nienajlepszym stanie. Część z nich odpadła razem ze starym podłożem, część zgniłych odciąłem, zostało niewiele... Teraz storczyk posadzony jest do koszyka z luźnym podłożem (chipsy kokosowe, keramzyt, węgiel drzewny i sphagnum dla utrzymania wilgoci), wisi na balkonie (wschodnia wystawa, słońce do południa).

Jak zwykle pojawiają się wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię, czy może roślina powinna dochodzić do siebie w bardziej zacienionym, "przytulnym" miejscu... Ale z drugiej strony chyba nigdzie nie zapewnię takiego ruchu powietrza, który ma zbawienne działanie na ten rodzaj.

Zastanawiam się jeszcze nad sposobem podlewania: opryskiwać podłoże do momentu pojawienia się nowych korzeni, czy moczyć dolną część koszyka w wodzie, aby spowodować kierowanie się korzeni za wilgocią i wrastanie w podłoże?

Trochę podbudował mnie post pani Tamary, że jej roślina też nie miała korzeni, a pięknie wyrosła.

Wszelkie sugestie będą mile widziane,
pozdrawiam serdecznie,
Piotr

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Marzena RK
E-mail:  
Data: czwartek, 25 maja 2006 12:26:31
Panie Piotrze.
Moje Coelogyne kupione jesienią też miało niewiele korzeni i pomarszczone bulwy.Przesadziłam je w koszyk, w podłoże o składzie podobnym do wymienionego przez Pana. Poniewaz nastała zima i podlewałam je bardzo niewiele pseudobulwy nadal były pomarszczone. W lutym zobaczyłam,że wyłania sie nowy przyrost zaczęłam więc podlewać więcej. Teraz urosła już mała bulwka i widać zaczątek kolejnej, więc chyba się ukorzenia. Niestety, pozostałe pseudobulwy nadal sa pomarszczone. Coleogyne od początku maja wisi sobie na balkonie, wiatr targa doniczką, ale ta roslinka chyba to lubi. Promienie słoneczne padaja na nią tylko późnym popołudniem. Dbam o to, by nie przesuszyć, czesto spryskuję i podlewam. Mam nadzieję, żą bulwki kiedyś "napompują" się wodą i że doczekam się kwitnienia tedo storczyka, dla mnie jednego z najpiękniejszych.
Pozdrawiam
Marzena

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Jurek Błaszczyk
E-mail: jurekbe@poczta.fm
Data: czwartek, 25 maja 2006 23:23:13
Z tych starych ps.bulw to korzenie już nie wyrosną. Zmarszczenie tez im nie minie, ich historia się zamknęła Jakieś "niespodziewane" odrosty mogą się co najwyżej przy nich pojawić. Korzenie to wyrosną z tych nowych ps.bulw.
Pzdr Jurek

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Maria
E-mail:  
Data: piątek, 13 października 2006 11:35:32
Tak jak zalecała Pani Tamara,moje coelogyny cristata jest jeszcze na balkonie/ale to chyba ostatnie dni/i ...mają pąki kwiatowe Siedzą sobie tuż przy psb okryte łuską. Baaaaardzo się cieszę,bo to może być u mnie kwitnienie!Jeśli czegoś nie skoncę
Pozdrawiam mile Maria

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Tamara Florczak
E-mail:  
Data: poniedziałek, 7 marca 2011 14:25:29
Witam,

Odświeżam ten stary temat, ponieważ nadarzyła się okazja, aby dopisać ciąg dalszy mojej przygody z Coel. cristata. Otóż od mniej więcej 2. tygodni mam przyjemność podziwiać pierwsze kwitnienie Coelogyne cristata var hololeuca. W tym miejscu przesyłam gorące pozdrowienia Ani Wojturskiej-Dudzie, dzięki której spełniło się moje storczykowe marzenie i jeszcze pod koniec 2006 roku kolekcję wzbogaciłam o tę orchideę.
Poniżej zdjęcia tej rośliny. Jej 'wczoraj i dziś':



i kilka zbliżeń jej śnieżnobiałych i, proszę mi wierzyć na słowo, wonnych kwiatów:






Zapach kwiatów nie jest intensywny, ale może to i dobrze, bo w nucie głowy zalatuje mi on... kocim moczem. No cóż: 'nobody's perfect", na szczęście wygląd kwiatów rekompensuje tę przypadłość.

Wracając do opisywanej 5 lat temu Coelogyne cristata dodam, że jeszcze przez 2 sezony trwała ta sielanka uprawowa. Storczyk rósł zdrowo i radośnie i cieszył oczy swoimi kwiatami. To jego ostatnie uwiecznione kwitnienie, a właściwie jego fragment


Jak wspomniałam powyżej orchidea rosła sobie ochoczo, więc nadszedł nieunikniony moment, aby ją przesadzić do większego pojemnika.
Zwykle i zwykłe kwiaty przesadzam w pojemniki o rozmiar, no może wyjątkowo o 1,5x większe od dotychczasowego, a w tym przypadku wykazałam się niebywałą przebiegłością i sprytem , bo to niby miała być oszczędność czasu (zanim roślina wypełni pojemnik minie dobrych kilka lat) i mniejszy stres dla storczyka, bo będzie rzadziej przesadzany, więc od razu zaserwowałam kosz 3 razy większy i głębszy od poprzedniego. (Chyba wizja pokazanych w tym temacie kwitnących miednic Coelogyne tak ograniczyła u mnie poczucie rozsądku ). Jak się można domyślać efekt tego był mizerny. Prawie połowa rośliny zgniła, bo podłoże, pomimo tego, że przepuszczalne, nie wysychało wystarczająco pomiędzy kolejnymi podlewaniami. Nie było to problemem w lecie, ale okazało się zabójcze, gdy przyszły jesienne chłody.
Aby skrócić sobie męki pisania (a Państwu czytania ) powiem tylko, że Coel. cristata okazała się być na tyle silną rośliną, że przetrwała ten eksperyment. Potrzebowała trzech lat na to, aby się odbudować.
A kwitnienie? Dzięki tej historii chyba wiem, gdzie leży problem z jego brakiem.
Zaprezentowaną dzisiaj Coelogyne cristata var hololeuca i tą 'starą' cristata uprawiam w tych samych warunkach: przesadzone były w tym samym dniu, mają dokładnie to samo podłoże, wychodzą na dwór i wracają na zimę w tym samym czasie, wiszą na tym samym oknie... Pozornie wszystko jest tak samo. Jedyna różnica to pojemniki, w których rosną. Hololeuca posadzona jest do płytkiego koszyka. Zasadniczo to zdecydowana jej większość wisi poza nim, bez podłoża. Cristata pozostała w tej przydużawej 'miednicy' wyścielonej matą kokosową i pomimo tego, iż podlewam ją 3 razy rzadziej niż krewniaczkę, widocznie nadal ta masa podłoża, w którym rośnie nie wysycha wystarczająco dobrze, aby storczyk zechciał zakwitnąć. Jeżeli najbliższy sezon i drastyczniejsze suszenie nie przyniesie zmiany, będę musiała wrócić do przyciasnych, ale bardziej przewiewnych koszyków. Czy jest to właściwy trop (sądzę, że tak) opowiem o tym za kolejnych 5 lat
A tak przy okazji skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jestem ciekawa , jak potoczyły się losy Państwa Coelogyne?...

Pozdrawiam serdecznie,
Tamara Florczak

PS. Znalazłam też sposób na depresję i to nie tylko zimową, ale to już temat innej bajki i zdecydowanie nie na to forum

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Wiktor
E-mail:  
Data: poniedziałek, 7 marca 2011 16:49:46
Pięęęęęęęęęęęęęęękna! Jak większość tego rodzaju.Gratuluję kwitnienia,i dziękuję za wyczerpujący opis.Pozdrawiam Wiktor.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Beata
E-mail: b.zdrzalik@op.pl
Data: poniedziałek, 7 marca 2011 20:33:33
Pani Tamaro
Zdjęcia pięęęęeeeeekne i pięęęęęęęeekne rośliny Może i mnie się uda sprostać wymaganiom tej pięknej rośliny Coelogyne są fascynujące, a jak się naoglądam takich ślicznych zdjęć to zaraz pragnę posiadać Moje Coel. fimbriata i ja bardzo się lubimy, a czy Coel. cristata i mossiea także mnie polubią, czas pokaże. Przyłączam się do pozdrowień dla Pani Ani
Pani Tamaro, serdecznie gratuluję
Pozdrawiam
Beata
PS. A może jeszcze, oprócz cennych rad na temat Coelogyne, kilka słów o sposobach na depresję zimową .... Poproszę

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Tamara Florczak
E-mail:  
Data: poniedziałek, 7 marca 2011 23:37:47
Dziękuję Państwu uprzejmie za zainteresowanie tematem i miłe słowa
Pani Beato, proszę mnie nie podpuszczać . Nie chcę narażać się na zablokowanie konta, więc na Pani pytanie odpowiem tak po cichu, malutkim zdjęciem


To nie tylko najlepszy sposób na leczenie depresji, to także większy od komputera pożeracz czasu

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
Tamara Florczak

Strona:    Poprzednia    1  2  3  [4] 5  6    Następna

Powrót do grupy


© Copyright 2025 Orchidarium.pl