Autor: |
Paweł |
E-mail: |
supernakorama@gmail.com |
Data: |
poniedziałek, 27 sierpnia 2007 18:49:39 |
Witam.
Chciałbym przedstawić pięknego storczyka z mojej skromnej kolekcji. Jest nim mianowicie Cattleya - tyle napisali na plakietce. Urzekła mnie kwiatem wielkości dłoni(no, powiedzmy że damskiej). Dużo przeszła i dlatego zdecydowałem się na "Zupę", a nie "Prezentacje", gdyż na to przyjdzie pora później.

Zakupiona w styczniu 2007 r., szczęśliwie wylądowała na parapecie kuchennym. Jeden kwiat i ok. 10 pseudobulw nie mieściło się już w doniczce, ale Pani z kwiaciarni zasugerowała, coby ją przesadzić dopiero za rok. Tak długo nie dane mi było czekać, a wszystko za sprawą kota, który pewnego dnia powalczył z nią o miejsce na parapecie. Skończyło się na szczęście tylko na pękniętej doniczce, ale nie dało się jej już postawić. Podzieliłem na 3 części, 2x po3 i reszta ,zamiast doniczek - bo nie mogłem nigdzie znaleźć - użyłem przezroczystych wiadereczek po lodach. I było wszystko ok, kiedy widać było przyrosty nowych korzeni, jedna z "sióstr" powędrowała do rodziny, a reszta przeprowadziła się z południowego parapetu w kuchni na wschodnie okno. I był spokój, nadeszła wiosna, mycie okien, zmiana firanek, i mniejsza cattleya wylądowała na podłodze. Wynik - pęknięta doniczka i roślinka w szoku. Tego już było za wiele - dostała normalną, szeroką donicę, mało ziemi i stelaż z dwóch pałąków. Aktualnie rośnie już bez podtrzymywania, wypuściła drugą z kolei pseudobulwę i wygląda tak:

Mam też pytanie: Czy ten "drugi liść" z jednej bulwy to zapowiedź kwitnienia? Wszystkie pozostałe mają po jednym.
Druga roślina z podziału nie wygląda jednak tak pięknie. Po wykształceniu się nowych pseudobulw i rozwinięciu liści zdecydowałem się przenieść ją na dwór, celem porównania, która będzie miała lepiej. Więc wylądowała na stole pod balkonem, z widokiem na wschodzące słońce. Pech chciał, że mojej czteromiesięcznej suni brakowało towarzystwa, a ze storczykiem się jeszcze nie bawiła. Ściągnęła ze stołu i zaczęła. Cóż. Byłem wściekły. Zebrane resztki przeleżały tydzień w misce, owijane wilgotnymi papierowymi ręcznikami, dopiero potem poobcinałem, co zaczęło gnić i zostały dwa kawałki, w tym jeden w żałosnym stanie. Posadzone w nadziurkowanych kubeczkach w odrobinie ziemi dla storczyków, nie rokowały wielkich nadziei.
Ale po trzech tygodniach zauważyłem nowy korzonek u jednej, a u drugiej chyba nowy przyrost, ale korzeni na razie brak:

Sznurek powstrzymuje ocalały liść przed wyrwaniem się na wolność


Ufam, że dadzą sobie radę.
A rada dla innych początkujących: Nie zniechęcajcie się!
|
|
|