Autor: |
E.Iwańczyk |
E-mail: |
ewaiw@jay.au.poznan.pl |
Data: |
niedziela, 19 sierpnia 2007 15:13:25 |
Mily Panie Romku,
z pewnoscia wyrazilam sie nieprecyzyjnie uzywajac slowa 'sterylne'. Jasna sprawa, ze taka sterylna uprawa nie jest mozliwa (przynajmniej w warunkach domowych). Ale ten sam deszcz, ktory przynosi czesto rozne dziwne substancje, pelni tez role rozcienczajaca zbyt 'stezone' srodowisko jakim jest substrat, w ktorym zyje roslina. Uwazam, ze taka przykladowa doniczka z roslina tworzy jednak cos w rodzaju systemu jednak zamknietego, sztucznego, ktory w niedoswiadczonych rekach moze byc bardzo trudnym do utrzymania. Niekontrolowane wprowadzadzanie nowych mikroorganizmow do tego srodowiska moze miec nieprzewidywalne skutki. Tak samo zreszta podlewanie pozywka, ktora w zasadzie jest juz przesaczem, czy tez wyciekiem (boszzz, co za slownictwo ) z jakiegos substratu, co to ma niewiadomo jaki sklad i pH. Ja osobiscie bym sie bala. O ilez latwiej przygotowac roztwor na bazie H2O dest, czysto, higienicznie, bezpiecznie, ale fakt, co to ma wspolnego z natura
Przypomne jeszcze uprzedni watek o zalamujacej sie uprawie. Szczegolnie w tym konktekscie trzeba uwazac, zeby czegos nie zawlec. A imitacja takich organicznych opadow to chyba bedzie roznorodnosc stosowanych pozywek i nawozow. Roznymi rzeczami ludzie podlewaja, a to nawoz konski, a to gnojowica, slyszalam o pozywce z dodatkiem pylku, czy mleczka pszczelego, liscie sie zmiekcza alkoholem, zeby lepiej wchlanialo... Wszystko to, zeby zapewnic dowoz mikro- i ultraelementow. Woda deszczowa poza tym ma wlasciwosci bakteriobojcze (ozon, tlen aktywny), pewnie dlatego bezpieczniejsza.
Milego popoludnia
Ewa |
|
|