Autor: |
Piotr Bałdyga |
E-mail: |
baltyk@kowalska-stiasny.com.pl |
Data: |
wtorek, 7 sierpnia 2007 15:44:26 |
Pani Tamaro,
no brak mi słów... zachwytu oczywiście.
A ja już prawie chciałem się poddać ze swoją V. coerulea. Mam ją od jesieni 2005 z transportu z Indonezji, przybyła w stanie takim sobie, podbno zerwana z drzewa... Od dwóch lat dochodzi do siebie, wypuściła kilka nowych liści, korzenie rosną po kilka centymetrów i zasychają im końcówki, potem znów rosną i zasychają, i tak w kółko. Rośnie w koszu z bardzo grubym podłożem z dodatkiem sphagnum, wisi we wschodnim oknie (dwie godziny dziennie w pełnym słońcu). Podlewana jest codziennie, raz w tygodniu porządnie przelana. To, co mnie niepokoi to, że liście nie do końca rozkładają się, ale i tak wyrasta ze środka następny. Myślałem, że się jej pozbędę i zyskam cenne miejsce... ale po tych zdjęciach poczekam jeszcze.
Jak Pani uprawia swoją? W koszu, w doniczce? Jak często jest podlewana?
Gratuluję i pozdrawiam,
Piotr |
|
|