Autor: |
Anna |
E-mail: |
anna@roslin-menazeria.net |
Data: |
środa, 4 listopada 2009 15:47:53 |
Witam,
i dziękuję za radę dotyczącą nawożenia. Spróbuję zwiększyć dawkę od wiosny i może coś zadziała... ale ona naprawdę bujnie rośnie, ma liście, że ho, ho!
Światła też ma dużo, jedyne co mi przychodzi do głowy, to zbyt wysoka temperatura.
Od wiosny przyszłego roku powędruje więc na dwór.
Natomiast zupełnie nie wiem, jak podejść do kwestii wiosennych przyrostów. Do tej pory kierowałam się zaleceniami uprawowymi Chadwicka, a tam wyraźnie pisze, że w przypadku zwykłej Cattleya warscewiczii to mocne wiosenne przyrosty dają kwiaty.
Musi być długi okres spoczynku zimą, w lutym "pobudka" - zraszanie liści i duuużo światła i wtedy idą nowe przyrosty. Niewiele wody, aż do wysokości około 10cm. Jest jeszcze kwestia niższej temperatury, aby kwiatostany były właściwie ukształtowane. No i później kwitnienie... u mnie nic z tego
Na końcu tekstu Chadwick pisze, aby raczej nie dopuszczać do tworzenia jesiennych przyrostów, jeśli się chce mieć kwitnienie w następnym roku. Co prawda nie wszystkie warscewiczii w tym względzie współpracują; moja aż do tego roku późnym latem zawsze dawała wysyp nowych przyrostów. To ją kosztowało dużo energii.
Chadwick jednak odróżnia var. sanderiana jako tzw. drugi typ Cattleya warscewiczii, kwitnący później. Może stąd nasze inne podejście do tematu?
W każdym razie bardzo dziękuję za rady i zainteresowanie. Może jakoś uda mi się tę sztukę kwitnienia C. warscewiczii opanować
Pozdrawiam,
Anna |
|
|