Strona główna serwisu Strona główna forum

  Grupa:  Zupa storczykowa

 Temat:  Eksperymentujcie - hydroponika
  Strona:    Poprzednia    1  2  [3] 4  5  6    Następna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Michał Czarnecki
E-mail:  
Data: czwartek, 1 października 2015 23:52:40
Zgadzam się z panią Agatą, pozdrawiam

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Beata
E-mail:  
Data: piątek, 2 października 2015 00:14:55
Właśnie

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: środa, 7 października 2015 14:27:31
Storczyki potrzebują podłoża. Po to by nie plątały nam się luzem po parapecie. I w zasadzie to jedyny powód. Podłoże moim zdaniem nie ma większego znaczenia. Sprawdza się keramzyt, styropian, grodan, kora, mech. Podłoże może być drobne ale mogą być grubsze kawałki. Widziałem katleje uprawiane w plastikowych pojemnikach całkiem bez podłoża z pięknymi korzeniami. To jakiego podłoża użyjemy zależy od naszych preferencji i umiejętności ich w nim nawadniania.
Każde podłoże po jego namoczeniu stopniowo wysycha. Część wody pobiera roślina ale sporo odparowuje. Odparowanie następuje na powierzchni podłoża a z głębi doniczki na powierzchnię, kapilarami podsiąka woda. Odparowując pozostawia to co było w niej rozpuszczone i na powierzchni podłoża stopniowo odkładają się sole. To te odkładające się sole są odpowiedzialne za zamieranie młodych korzeni a czasami pędów kwiatowych i młodych przyrostów. W szklarni tego nie widać bo sole są spłukiwane gdy lejemy wodą z góry. W doniczkach nie mamy takiej możliwości i na dodatek wody odparowuje więcej bo na parapetach jest niższa wilgotność powietrza niż w szklarni. Jeżeli jesienią, na początku sezonu grzewczego nie wypłuczemy solidnie podłoża z używanych latem nawozów to około listopada/grudnia mogą nam zamierać rośliny bo przy podstawach naszych storczyków zasolenie silnie wzrośnie. Już trzeci raz wymieniam jesienią podłoże na solidnie wypłukane i skończyły się jesienne kłopoty z korzeniami. Po falenopsisach które mam w biurze widzę, że najlepszą metodą podlewania w korze jest – opisane na tym forum (http://www.orchidarium.pl/rodzaje/index.html - phalaenopsis) namaczanie całej bryły korzeniowej przez godzinę. Oprócz namaczania następuje także płukanie.
Wody storczyk ma mieć dużo. I ma być dostępna dla roślin. Dostępna – to znaczy tak czysta, żeby storczyk mógł ją wypić. Sam używam do hydroponiki wodę z filtra odwróconej osmozy. Ale w pracy do nawadniania falenopsisów używam kranówki przepuszczonej przez filtr Brita. I falenopsisy dobrze na niej rosną. Woda ta ma przewodnictwo blisko 500µS, które po przefiltrowaniu spada do ok. 400µS. Widocznie zawarty w wodzie wapń im nie przeszkadza. Falenopsis w typowej doniczce po godzinnym moczeniu całej bryły korzeniowej waży o 80-90g więcej niż przed moczeniem i całą tą wodę zużywa w 2-3 dni. Doniczka jest już lekka ale korzenie nie całkiem srebrne. Ja moczę je zazwyczaj 3x w tygodniu ale na innym parapecie może to trwać dłużej. Dodatek nawozu na poziomie 80µS sprawia, że czas wypijania wody z nawozem wydłuża się o połowę i doniczka wymaga moczenia dopiero po 4-5 dniach. Niby niewiele a jednak dostępność wody z nawozem jest wyraźnie gorsza niż tej bez nawozu. Tak traktowane falenopsisy trzymam w ciężkich osłonkach. Osłonki nie powodują gnicia korzeni gdy podłoże jest dobrze wypłukane no i falenopsisy nie wywracają się i nie łamią. Tylko jeżeli osłonka jest ściśle dopasowana do doniczki godzinę później usuwam resztki wody. Gdy osłonka jest luźna nie ma takiej potrzeby. Tak traktowane falenopsisy bezproblemowo rosną i dwa razy w roku wydają nowe kwiatostany.
Podobnie dzieje się w hydroponice. Jeżeli podaję pożywkę z nawozem na wodzie RO, to przy 200µS część storczyków przestaje pobierać wodę a przy 300µS praktycznie wszystkie już nie piją. Za każdym razem czystą wodę pobierają silnie a zbyt stężonych roztworów nawozów nie chcą. Woda w której przewodnictwo jest spowodowane dolomitem roślinom nie szkodzi. Myślę, że każdy storczykomaniak powinien sobie sprawić konduktometr lub TDS aby kontrolować zasolenie wody i odcieku po moczeniu storczyków. Najtańsze TDSy można już kupić w sieci poniżej 60zł razem z przesyłką i myślę, że wydatek ten się zwróci.
Dlatego (przynajmniej na jakiś czas) przestałem rok temu nawozić doglebowo. Obecnie nawożę wyłącznie dolistnie. Spryskuję rośliny nawozem 2-3 razy w tygodniu. Jakiś czas temu znalazłem ten artykuł http://www.firstrays.com/PDF/What_Do_Orchids_Eat.pdf . Przeczytałem i zrobiłem sobie 10% roztwór saletry amonowej. Początkowo spryskiwałem wyłącznie saletrą stosując jej 1cm³/litr wody. Po ok.3 miesiącach zacząłem co trzeci raz używać Florowitu w takim samym rozcieńczeniu a od września zwiększyłem dawki tych nawozów do 2cm³/litr. Myślę, że wrócę do tych mniejszych dawek oraz do podawania nawozów również do pożywki ale tylko roślinom silnie ukorzenionym i w danej chwili rosnącym. Jeżeli chodzi o sam artykuł – chociaż się sprawdziło to nadal mam wątpliwości czy azotu jednak nie za dużo a czas stosowania jest zbyt krótki by mieć pewność.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: poniedziałek, 12 października 2015 13:56:57
Trzy lata temu pojawiła się myśl, że źle uprawiam swoje rośliny. Staram się dać im wszystko co najlepsze. Wodę, nawóz, podłoże, światło. Przechładzam, suszę zgodnie z zaleceniami a one i tak nie chcą dobrze rosnąć i kwitnąć. Szukam w książkach i w internecie w jakich warunkach żyją i staram się te warunki naśladować. I nic. Pomyślałem, że może trzeba odwrotnie. Nie dogadzać a chronić. Przed wszystkim co może im zaszkodzić. Przed wysuszeniem, zasoleniem, spaleniem przez słońce. I dbać o to, by nie traciły korzeni. Dbać o to, by korzeniom nie zasychały końcówki, żeby przetrwały zimę, żeby miały czystą wodę i podłoże. Było lepiej ale ciągle czegoś brakowało. Ciągle zdarzały się nagłe pogorszenia stanu roślin (pojedynczych i nielicznych ale jednak). Rośliny się stopniowo rozrastały, lepiej kwitły. Nadal jednak w osłupienie wprawiają mnie zdjęcia roślin ze stanowisk naturalnych, które bez nawozu i opieki są daleko większe i ładniejsze niż moje. Dlaczego? Może przyczyną jest to, że zgodnie z konwencją zmuszam je do wzrostu nie wtedy gdy chcą mi rosnąć i odbieram im możliwość wzrostu gdy one chcą rosnąć? Jakiś czas temu kupiłem dendrochilum glumaceum. Bez przygotowania. Wiedziałem tylko, że to gatunek górski z Borneo i Filipin, kwitnący w ojczyźnie przez niemal cały rok. Byłem zdziwiony gdy zacząłem o nim rozmawiać z innymi. Wszyscy mówili, że roślina ta rośnie od jesieni i zakwita zimą. Wyłącznie. Roślina mi przekwitła i nic. Na wszelki wypadek nie nawoziłem a korzenie utrzymałem we w miarę dobrym stanie przez lato. Powinna była rosnąć ale nie rosła. Nie ma znaczenia czy trzymana jest na południowym czy na północnym parapecie. Rusza co roku dopiero we wrześniu. Przyrosty rosną szybko i zakwita zimą. Od pojawienia się przyrostów do kwitnienia mijają 4 miesiące. Po kwitnieniu psb się wypełniają i znów nic do kolejnej jesieni. Zacząłem szukać i okazało się, że wszędzie jest z nią ten sam problem. Wszędzie rośnie i kwitnie sezonowo. Nikomu nie chce rosnąć przez cały rok. Co więcej, z czasem zauważyłem, że inne rośliny w hydro, gdy już mają zdrowe korzenie zachowują się inaczej niż wg opisów powinny. Próbując to sobie wytłumaczyć doszedłem do wniosku, że przyczyną jest światło. Nie jego ilość ale barwa. W górach Borneo pada niemal cały rok a dobowy przebieg pogody to słoneczne poranki, mgliste południa i deszczowe popołudnia i wieczory. Nawet na poziomie morza średnie dobowe nasłonecznienie nie przekracza 6 godzin dziennie co oznacza, że w górach pewnie jest mniej niż 4godz. Resztę czasu jest pochmurno. Rośliny potrafią przy użyciu fitochromów odczytywać zmiany światła. W zależności od zmian dostosowują swoje fazy wzrostu. Być może storczyki potrafią odczytywać czy jest pochmurno, czy słonecznie. Długotrwałe nasłonecznienie traktują jako porę suchą a długotrwałe zachmurzenie jako porę deszczową. I podejmują decyzję - rosnąć, czy wstrzymać się ze wzrostem.
Tegoroczne lato było bardzo słoneczne. Maj, czerwiec, ponad połowa lipca i niemal cały sierpień świeciło słońce. W tym czasie moje rośliny nie rosły albo słabo rosły. Dopiero we wrześniu zauważalne było ożywienie na parapetach.
Parę lat po przeniesieniu do hydro phragmipedia – Mem. Dick Clement i Sorcerer's Apprentice wyregulowały kwitnienie i zakwitają jesienią. Przedtem zdarzało im się to różnie. Dendrobium harveyanum zakwita od lat pod koniec lata. Nowe psb wyrastają mu od września do listopada. W tym roku między sierpniem a październikiem na większości katlej pojawiły się młode przyrosty. Czy powinienem w ogóle suszyć katleje zimą? Może należy pozwolić im odwrócić sezony tak jak d. harveyanum? Może przyczyną trudności w uprawie laelii skalnych i monsunowych dendrobiów, jest to, że w maju, czerwcu gdy wg książek każemy im rosnąć, nasłonecznienie jest zazwyczaj w Polsce tak silne, że one chciałyby się zasuszyć? Sądzę, że postępując zgodnie z książkowymi zaleceniami zaburzamy roślinom ich naturalny – słoneczny - cykl pór roku. Myślę, że należy pozwolić roślinom dostosować się do naszych pór roku tak jak dostosowało się dendrobium harveyanum. Nie tylko u mnie zresztą i nie tylko ono. Książki nakazują nam zasuszanie roślin na zimę. Ja proponuję, trzymanie roślin przez cały czas z nieograniczonym dostępem do wody i nawożenie ich tylko wtedy gdy rosną i zawsze gdy rosną. Niech dopasują się do przebiegu naszej pogody. Jeżeli w strefie monsunowej wiosna jest po długim okresie słonecznych upałów, to u nas przypadnie to zazwyczaj w lipcu/sierpniu po wiosennej suszy. Jakoś nie zamierzam się przejmować tym, że w listopadzie jest ciemno i dzień krótki. Skoro bez doświetlania regularnie zakwita mi Maikai na Boże Narodzenie to znaczy, że ma wystarczająco dużo światła. Wszyscy którzy bazują na doświadczeniach z uprawy w szklarni będą protestować. Ale, aby nie przegrzać szklarni stosuje się w nich cieniówki i rośliny nie maja tyle słońca co moje na parapecie. Więc rosną od maja. U mnie wolą we wrześniu. Tylko dotąd nie potrafiłem tego wykorzystać.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Rena
E-mail:  
Data: sobota, 17 października 2015 20:33:37
Potwierdzam
Moje Dendrobium harveyanum prowadzone w hydroponice, zachowuje się dokładnie tak samo jak u Marka.U pozostałych storczyków uprawianych hydroponicznie również zauważyłam przesunięcia kwitnienia i wegetacji. W tym "szleństwie"może się kryć metoda.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: czwartek, 22 października 2015 10:57:26
Przez rok spryskiwałem swoje storczyki witaminami. B kompleks oraz A+D3 i A+E. Doradzono mi na FB Plusssz oraz Vigantol doglebowo. Ale ja zrobiłem po swojemu. Pierwsze efekty witamin widoczne były po ok. miesiącu. Liście wyraźnie pociemniały a młode korzenie rosły silniej i zdrowiej. Potwierdziło się moje przypuszczenie, że storczyki cierpiały na awitaminozę wywołaną brakiem mikoryzy. Mikoryza storczykowa jest szczególną w świecie roślin. Storczyki doprowadziły ją do takiej perfekcji, że dzięki karmieniu ich przez grzyby są w stanie całkowicie zrezygnować z chlorofilu. Chyba należałoby uznać, że to już nie mikoryza a chów grzybów do spożycia. Przy tym poszczególne rodzaje a nawet gatunki wyhodowały sobie własne rasy/gatunki grzyba. Nie ma prawdopodobnie uniwersalnego gatunku grzyba a ja nie mam możliwości zdobycia 100 ich gatunków. Poza tym – jaki gatunek zastosować do krzyżówek? Rośliny uprawne (np. borówka amerykańska) z aktywną mikoryzą cechują się zazwyczaj mniejszymi i mniej licznymi liśćmi o jaśniejszej barwie a przy tym lepiej plonują. Gdy są dobrze wykarmione witaminami ich aparat fotosyntetyczny jest sprawniejszy i nie potrzebują inwestować w dużą ilość chlorofilu by uzyskać taką sama produkcję cukru. Są także odporniejsze na suszę, ale to dotyczy tylko upraw polowych a nie doniczkowych! Na początku sierpnia zacząłem więc dodatkowo spryskiwać rośliny żywymi drożdżami. Początkowo piekarskimi a później winiarskimi. Na zasadzie, że jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Efekty są zachęcające. Rośliny nieco się ożywiły ale może to być efekt jesieni kiedy powinny się moim zdaniem ożywiać. Niemniej u Michała stanhopea spryskana drożdżami wyraźnie pociemniała w ciągu 2 tygodni. Taki efekt jak u niego, ja stosując witaminy uzyskałem po ok. 4 tygodniach. Dyskutowane na orchidarium lata temu, używanie w Azji południowo wschodniej piwa do spryskiwania roślin ma swoje podłoże właśnie w użyciu drożdży. Nie polecam używania kupowanego w sklepie piwa. Próbowałem. Skutki są niekorzystne, lecz wynika to z przemysłowych metod produkcji. Gdybym użył piwa fermentowanego w domu z pewnością byłyby dobre.
Spodziewane przeze mnie efekty spryskiwania roślin drożdżami to :
podwyższona odporność na suche powietrze dzięki dodatkowej warstwie żywych drożdży na skórce
podwyższona odporność roślin na choroby grzybowe
lepsze wykarmienie roślin (nie tylko sztuczne witaminy ale również białka i inne związki organiczne)
ustąpienie harmonijkowania liści na nowych przyrostach na skutek zjadania przez drożdże cukrów, które sklejając liście je powodują.
Ostatecznym efektem powinno być (przynajmniej częściowe) zastąpienie mikoryzy przez drożdże.
Wydaje się, że to działa. Najpóźniejsze przyrosty na Bc. Maikai są wyraźnie jaśniejsze i znacznie większe od poprzednich. Storczyki które zabarwiają liście mają je czerwono-fioletowe. Korzenie są liczniejsze i zdrowsze. Rumieńców nabrały liście takich hoi jak obscura. Roślinom uprawianym w koszykach lub doniczkach gdzie wietrzenie podłoża jest znaczne, można drożdże podać na próbę. Jednak w hydroponice gdzie wietrzenie jest tylko od góry (a CO2 jest cięższe od powietrza) fermentujące w podłożu drożdże, wytwarzając duże ilości CO2 mogą doprowadzić do zabicia korzeni - więc tu ostrożnie. W ogóle to świeży eksperyment więc proszę o ostrożność.
Sprawdzony przepis to zraszanie roślin :
1 raz w tygodniu tabletka B kompleks (z B12) rozpuszczona przez noc w litrowym opryskiwaczu (to co zostanie należy wylać) i co tydzień A+D3 na zmianę z A+E - również 1 kaps w litrze wody z dodatkiem kropli detergentu.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Michał Czarnecki
E-mail:  
Data: wtorek, 10 listopada 2015 08:15:22
Potwierdzam, proszę nie podlewać zawiesiną drożdży. Zaczynają się wtedy problemy z korzeniami, nieprzyjemny zapach, itp.

Pozdrawiam,

Michał

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: gbielecki
E-mail:  
Data: środa, 11 listopada 2015 10:44:18
Witam, jeśli ktoś się zastanawiał czy można uprawiać tą metodą tzw "śpiochy" to odpowiedź znajdzie na zdjęciach poniżej.


Jak widać korzenie rosną całkiem fajnie i nic się z nimi nie dzieje. W okresie spoczynku roślina dostaje troszkę wody jeśli psb. zbyt mocno się skurczą. Uprawiam tę roślinę w keramzycie około 3 lata, była już 2-krotnie dzielona. Podlewam wodą RO z dodatkiem nawozu do hydroponiki. Znaczną część roślin wystawiam do ogrodu więc czasem o kwitnieniu jak i jego jakości decyduje wyścig ze szkodnikami w tym roku nie do końca wygrany Aktualnie kwitnie jak poniżej.




Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agata Rapacz
E-mail: agata.rapacz@gmx.at
Data: środa, 11 listopada 2015 20:46:12
Zgadzam sie.Ja tez wszystkie spiochy mam w hydroponice i nie narzekam. Ponizej Catasetum tabulare




Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: środa, 18 listopada 2015 15:46:30




Tegoroczne kwitnienie Phrag. Mem. Dick Clements


Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agata Rapacz
E-mail: agata.rapacz@gmx.at
Data: sobota, 21 listopada 2015 18:04:56
Cudo. Serdecznie gratuluje i pozdrawiam Agata

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: sobota, 21 listopada 2015 22:56:50
Maxillaria picta




Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: sobota, 28 listopada 2015 16:37:24
Coelogyne Bird in Flight








Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Michał Czarnecki
E-mail: sekretne.zycie.roslin@gmail.com
Data: czwartek, 3 grudnia 2015 16:10:45
Od siebie dodam, że Stanhopeinae nie nadają się do hydroponiki i to nie z przyczyn technicznych-niezależnie od poziomu wody nowe przyrosty zagniwają, a stare sukcesywnie żółkną. Dlatego zostaje tylko mech, bo z oczywistych względów nie należy sadzić tych roślin do kory czy innego szybko przesychającego podłoża.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: ondrasz
E-mail: ondrasz303@o2.pl
Data: sobota, 12 grudnia 2015 23:40:20
Jestem wstrząśnięty i zmieszany! Świetny wątek! Dawno nie zaglądałem do storczykowej zupy. Jakoś tematy monotonne, a zapytać o coś, to też raczej przedsięwzięcie dla odważnych.
Podpisuję się w 100 procentach pod spostrzeżeniami dotyczącymi hydroponiki. Parę storczyków już uratowałem, nad resztą pracuję. Zaciekawił mnie temat nawożenia witaminami i mam pytanie - witamina B complex jest otoczkowana, czy do robienia roztworu powinienem się tej otoczki pozbyć, czy nie ma to znaczenia?

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: wtorek, 15 grudnia 2015 00:33:19
Myślę, że te trochę glazury nie zaszkodzi. Witaminę B używam nieotoczkowaną - trzeba sprawdzić. A kwestia zapytań - rozumiem innych bo nikt nie lubi kilkanaście razy w roku odpowiadać na takie samo pytanie, tylko dlatego, że komuś nie chciało się pogrzebać i znaleźć tej zakładki http://www.orchidarium.pl/rodzaje/index.html
Albo cierpliwie odpowiadać na pytania o płukanie keramzytu a potem przeczytać odpowiedź, że panienka była niecierpliwa i tydzień skróciła do godziny. Ciągłe odpowiadanie na te same pytania to (z całym szacunkiem) dla nauczycieli. Ja nie mam takiej odwagi i czasem brakuje mi emotikonu wzruszającego ramionami albo walącego główką w mur.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: ondrasz
E-mail: ondrasz303@02.pl
Data: sobota, 26 grudnia 2015 17:10:19
Drążę dalej temat, który mnie zaciekawił, więc proszę o wyrozumiałość - witaminy A+E i A+D3 są rozpuszczalne w tłuszczach, stąd konieczność stosowania detergentów. Zdradzi Pan tajemnicę ile i czego należy dodać, bo kropla, a nawet dwie tradycyjnego płynu, nie przynoszą efektu - tłusta kuleczka z witaminami dalej sobie pływa w opryskiwaczu. Zastanawiam się, na ile detergent może powodować skutki uboczne. Wiem, że to zabawa, zresztą świetna, ale lękam się trochę, żeby w swej nadgorliwości nie zaszkodzić najbardziej zainteresowanym, czyli storczykom. Ciekaw też jestem jak eksperyment z drożdżami. Moje próby przed kilku laty skończyły się klęską. Storczyki były wtedy na letnim wypoczynku w ogrodzie. Po spryskaniu roztworem piwa zostały zmasakrowane przez ślimaki, które są wielbicielami tych klimatów (na szczęście nie wszystkie i nie doszczętnie, ale jednak). To tak ku przestrodze. Od piwa do drożdży już tylko krok, dlatego chciałbym wiedzieć coś więcej, np. które drożdże są lepsze, jak często spryskiwać.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka i Marek
E-mail:  
Data: wtorek, 29 grudnia 2015 08:03:28
Witaminy trzeba wytrząsnąć w opryskiwaczu - wtedy kropla tłuszczu rozbije się na drobne. Ale i tak część pozostanie na ściankach. Które drożdże lepsze - nie wiem. Może ktoś za rok lub dwa napisze nam o tym. Zarówno drożdże jak i witaminy są jak wisienka na torcie. Najważniejszym jest nauczyć się podlewać i nawozić. Wody ma być dużo a nawozu mało. Jeżeli korzenie Twoich storczyków w dobrym zdrowiu przetrwają zimę, to będziesz cieszył się silnymi przyrostami na wiosnę.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agata Rapacz
E-mail: agata.rapacz@gmx.at
Data: wtorek, 29 grudnia 2015 22:24:12
I mysle, ze te 3 ostatnie zdania Marka sa tu najwazniejsze. W zalaczeniu Cattleya loddiaca z hydroponiki







Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: ondrasz
E-mail: ondrasz303@02.pl
Data: piątek, 1 stycznia 2016 18:18:40
Dzięki za odpowiedź. Z tym wstrząsaniem opryskiwacza, rozumiem, że to taki przaśny dowcip. Zważywszy na słabo wyczuwalne poczucie humoru sporej części naszego społeczeństwa, poczytuję to Panu za dobrą monetę. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że zmieniłem rodzaj detergentu i pomogło bez nadzwyczajnych wstrząsów. Mam nadzieję, że wstrząśnięty będę ja - efektami moich poczynań. Jutro zamierzam "zapodać" drożdże. Oczywiście te klasyczne piekarskie. Winne, z tego co można wyczytać, wymagają, by "matkę drożdżową" (czyli dostępny w handlu zaczyn drożdży szlachetnych) przygotować 2-3 dni wcześniej w celu pobudzenia ich do życia. Inaczej ich działanie będzie raczej symboliczne. Na dodatek różnica w działaniu dotyczy głównie smaku wina i stężenia alkoholu, a to sprawa raczej mało istotna w przypadku storczyków. Pozdrawiam!

Strona:    Poprzednia    1  2  [3] 4  5  6    Następna

Powrót do grupy


© Copyright 2025 Orchidarium.pl