Temat: |
Re: Rhyncholaelia digbyana |
Autor: |
Tamara Florczak |
E-mail: |
|
Data: |
sobota, 23 marca 2019 22:39:38 |
Mam nadzieję, że ze storczykiem Pani Marty sytuacja opanowana...
A u mnie, jak szaleć, to na całego

Muszę przyznać, że ten debiut baaaardzo mnie zaskoczył. Nie przypuszczałam, że tak łatwo pójdzie i teraz dziwię się, że nie udało mi się z pierwszą rośliną. Najprawdopodobnie przerosła mnie uprawa w koszyku. 
Ale 'pierwsze koty za płoty' i 3 lata temu postanowiłam spróbować jeszcze raz.
Zaraz po zakupie przesadziłam storczyka do nowego podłoża, tym razem w glinianą doniczkę. Przez kilka miesięcy roślina stała jak zaczarowana, dopiero pod koniec lata, po powrocie ze szklarni do domu zaczęła wypuszczać nowy przyrost, który wyrósł zaledwie do połowy ostatniej pseudobulwy. Nie wyglądało to optymistycznie, dlatego w następnym roku kupiłam drugą, bardziej rozrośniętą roślinę, którą pozostawiłam w podłożu producenta.
Poza tym uprawiałam je jak wszystkie moje katlejaste.
Stanowisko: południowe okno w zimie i okresach przejściowych, a w miesiącach letnich zacieniona szklarnia ogrodowa. Storczyków nie doświetlam. W tym sezonie w grudniu i styczniu mieliśmy może 2 dni słoneczne
Podlewanie: deszczówka, rzadko woda z kranu. Częstotliwość zależy od pogody, w słoneczne i upalne lato dość obficie plus codzienne zraszanie; w zimie oszczędnie, pozwalając aby podłoże przeschło przed kolejnym nawodnieniem.
Nawożenie: od marca do października. Używam różnych nawozów, które można stosować dolistnie.
A efekty poniżej


Odnośnie do zapachu, wieczorem i w nocy kwiaty Rl. digbyana przyjemnie pachną, ale ta woń jest bardzo delikatna, ginie w porównaniu do zaprezentowanej wcześniej Rhyncholaelia Ariscocrat, czy aktualnie kwitnącej u mnie Encyclia/ Coilostylis ciliaris
Wystarczy jednak spojrzeć na warżkę,a 'mankament' ten wówczas nie istnieje


I jeszcze na zakończenie zdjęcie rodzinne, czyli porównanie kończącego kwitnienie kwiatu Rl. Ariscocrat oraz w pełnym rozkwicie Rl. digbyana

Pozdrawiam,
TF |
|
|
|