Zakwitło długo szukane i wyczekiwane Oncidium carthagenense. Kwitnie ono regularnie w naszej Palmiarnii, no i chcąc niechcąc na nie zachorowałam. Kupiłam jako L1, szybko wypuściło trzy nowe liście i zakwitło, ale niestety trochę mnie rozczarowało ... .
Podoba mi się ponieważ należy do tzw. "mule ear oncidium" czyli roślin o specyficznych liściach, z niewidocznymi pseudobulwami. Liście są sztywne i bardzo odporne na choroby i szkodniki, a poza tym nie rozłażą się na boki ).
W roślinie tej urzekły mnie drobniutkie karbowane kwiatki rozrzucone szeroko na pędzie.
Okazało się jednak że moje Oncidium to jakiś ulepszony niemiecki klon o DUŻYCH kwiatach . No ale przynajmniej pomarańczowa warżka trochę mi wynagradza ... Kwiat jest lekko przeźroczysty więc ciężko było zrobić fotkę