Autor: |
Sebastian_T |
E-mail: |
st_rs@gazeta.pl |
Data: |
piątek, 8 grudnia 2006 23:30:26 |
Witam PT Grono ;-)
Wyrwałem dzisiaj z oparów dymu zagorzałych palaczy 2 maleńkie doniczki z "resztkami" storczyka. Kiedyś był jeden, ale ponoć "wylewał się" z doniczki i został przesadzony (ok. roku temu). Dbano o niego "jak się przypomniało"... Od tamtej pory (czyli od rozsadzania, "do specjalnej ziemi do storczyków") nie potrafi się "pozbierać".
W 2005 roku (drugie kwitnienie) wyglądał tak, jak na pierwszej fotce.

W chwili obecnej są to dwie nieduże doniczki, z 2-3 pomarszczonymi smętnymi bulwkami (niektóre mają brązowe otoczki ze starych liści, niektóre nie mają w ogóle liści), ze zwiniętymi w harmonijkę listkami (jeden z listków był tak mocno ściśnięty, że nie wydostał się z niego młodszy listek, marniejąc i brązowiejąc w środku)... Generalnie uszkodzeń na liściach żadnych nie ma, na jednym tylko (fotka przedostatnia) - na tym małym smętnym, jakaś brązowa plamka w połowie.



Jakie najlepiej metody zastosować, żeby przywrócić roślinom "dawną świetność"? Ciąć? Przesadzać? Zastosować specjalną terapię? ;-)
Okna mam na 2 strony - południe (ocienione balkonem) i północ (od północy mam akwarium i sporą wilgotność - paphiopedilum czuje się tu świetnie i w ciągu 6 miesięcy drugi raz zakwitnie, wypuszczając jednocześnie 2 pędy). Warunki - typowo mieszkaniowe ;-)
Podpowiecie poniekąd laikowi (co to znaczą pod opieką tylko 3 storczyki ;-) - "falek", cymbidium i paphiopedilum), jaki to może dokładnie być storczyk, jakie najlepsze warunki powinien mieć i jak go podratować?
Pozdrawiam,
Sebastian |
|
|