Temat: |
Re: wystawa storczyków w Dreźnie |
Autor: |
Piotr Piesik |
E-mail: |
Piotr.Piesik@storczyki.org.pl |
Data: |
czwartek, 17 marca 2005 22:16:04 |
Witam.
Miałem w planie i Dijon i Drezno-zostało z tego tylko Drezno,ale byłem na wystawie przez 3 kolejne dni!/to już chyba patologia/
Może dlatego ,że BARDZO DOKŁADNIE pooglądałem ekspozycje mogę powiedzieć tak-nie miejmy wielkich kompleksów!Wystawiali się w Dreźnie PRODUCENCI storczyków i
Kluby Storczykowe ,których w Niemczech jest sporo i mają BARDZO DŁUGIE tradycje.
Poza tym obecne były firmy zagraniczne.
Wysoki dochód na głowę mieszkańca Niemiec też nie jest bez naczenia-storczyki nie są roślinami tanimi i nie czarujmy się-musi minąć trochę czasu ,aż w Polsce powstaną duże kolekcje porównywalne z niemieckimi.
Gdyby z hali wystawowej nagle znikły wszystkie popularne i dostępne w ciągłej sprzedaży nawet w polskich OBI hybrydy zobaczylibyśmy, ile naprawdę ciekawych orchidei wyeksponowano.Łan kwiatów jakiegoś gatunku robi może wrażenie ,ale to tylko 1 gatunek choć roślin 20!
Zważywszy, że w Posce nie ma producentów storczyków/pomijam hurtowych producentów phalaenopsisów i cymbidiów/i jest właściwie dwóch importerów angażujących swoje własne środki finansowe na sprowadzenie roślin wzbogacających wystawę,to powiedziałbym ,że nie jest tak znów źle.
Każda wystawa to duża zmiana warunków dla często delikatnych roślin-pleurothalisów,restrepii etc.i zawsze wiąże się z dużym ryzykiem osłabienia roślin a nawet ich straty.Trzeba więc docenić wysiłki hobbystów -ryzykują straty swoich bezcennych roślin,ale bezinteresownie je prezentują.I strat nie wrzucą w koszty..........
Cyt."Oprócz tego można było coś kupić" A czy mało storczyków jest do kupienia na polskich wystawach?Manuel Ruiz i Jerzy Dziedzic mają w ofercie najczęściej ponad 200 gatunków!Kilkadziesiąt hybryd......a do tego jest często OBi ,Tomaszewski ........Barierą jest raczej nie przedstawiana oferta roślin do kupienia a możliwości portfela
A co do storczyków z Ekwadoru-właściwie więcej roślin było z Venezueli.........tak przynajmniej mówili sprzedający.Ich stan nie był rewelacylny.Pseudobulwy cycnochesów z mechanicznym odłamaniem 1/2 nowego przyrostu etc. mechaniczne uszkodzenia były dla mnie osobiście mocno rażące.
Eksponowanie roślin na gazetach i notoryczne w nich "grzebanie",przekładanie etc.nie przyczyniały się do poprawy stanu roślin.Kupiłem wprawdzie 2 rośliny ,ale byłem mocno zniesmaczony..........nawet ceny tych potłamszonych roślin były nieadekwatnie wysokie!Cattleye bez 1 żywego korzenia 20-25euro podczas gdy niedaleko rzadkie botaniczne cattleye producentów niemieckich w cenach 25-30 euro, ale z bielutkimi korzeniami mającymi zielone końcówki ,z dobrym turgorem,żywymi przyrostami i ładnie wrośnięte w podkłdkę.....
Niedopuszczalne też jest w/g mnie podawanie ceny po pokazaniu ,którą się roślinę chce kupić-ceny mieszały się nawet sprzedającym-raczej oceniany był klient pod kątem ile może zapacić i wtedy padała cena!Obok na stoiskach europejskich producentów nazwy i ceny na KAŻDEJ roślinie.
Kupiłem cattleya violacea przy której postawiono b.atrakcyjną fotografię......jak zakwitnie moja roślina okaże się czy sprzedawcy z Ameryki południowej robili "przewałki" czy tylko mieli zaniedbane acz wartościowe rośliny.
Pozdrawiam PP.
Ps.Z niektórymi opiniami Pana Grzegorza mogę się zgodzić gdybyśmy mówili o storczykach gruntowych-oferta roślin do sprzedsaży była szokująca, a i sporo roślin wyeksponowano.
|
|
|
|