Pewnego dnia przeglądając zdjęcia na jakimś forum zobaczyłam przepiękna fotografię Pleurothallisa crinita. Roślina od razu trafiła na moją listę "muszę mieć". I ku mojemu ogromnemu szczęściu okazało się że jest w ofercie podstawowej u Kopfa.
Stałam się bardzo szczęśliwą posiadaczką
Tylko od początku nie pasowały mi listki, crinita na wszystkich zdjęciach ma jasno zielone z ciemnymi kropeczkami, moja roślina miała ciemniejsze i zdecydowanie ani jednej kropki. Zapewne gdyby udało mi się porównać "na żywo" moją i faktyczną crinitę okazałoby się że nie mają ze sobą nic wspólnego. Ale bez możliwości porównania uznałam że taka jej uroda i koniec.
Moja roślina zdecydowanie nie lubi być podlewana. Bardzo szybko puściła nowy odrost i tak samo szybko zagnił, potem pojawił się następny i stało się z nim to samo co z poprzednikiem. Mimo moich błędów wykazywała ogromną chęć rozrośnięcia się. Więc gdy pojawił się trzeci przyrost po prostu przestałam ją podlewać. I tak sobie wisiała w suszy przynajmniej 3 miesiące. Od czasu do czasu przetarłam tylko wilgotnym palcem jej liście. W międzyczasie liść pięknie się ukształtował, a na starych liściach w miejscach w których były zaschnięte pędy kwiatowe pokazały sie malutkie "kłosy"
Z nadzieją na zobaczenie pięknych kudłatych kwiatków pojechałam na urlop. Po powrocie zastałam taki widok
Roślinka jest piękna, cudnie pachnie świeżym ogórkiem, kwiatostany mają ok 5 cm długości, pojedynczy kwiatek ok 1 cm, ale definitywnie nie jest to Pleurothallis crinita. A jeśli nie on to kto??